Ostatnio zdałam sobie sprawę, że Candida to niekwestionowana plaga naszej cywilizacji, tym groźniejsza, iż istniejąca w „drugim obiegu”, atakująca z ukrycia, nie usankcjonowana przez naukę i medycynę.
Po raz pierwszy nazwę „Candida” usłyszałam w gabinecie dietetyka w klinice Vimed, gdy opowiedziałam o swoich dolegliwościach w postaci długotrwałego, silnego stresu, chronicznego zmęczenia, napadowym łaknieniu na słodycze, przymusie picia kawy, nawracających stanach zapalnych pęcherza i zatok, nieregularnych wypróżnieniach. Efekt kuracji nakierowanej na oczyszczenie organizmu z toksyn i niechcianych „lokatorów” zobaczyłam zaś przy pierwszym oczyszczaniu wątroby, a ściślej – podczas zabiegu hydrokolonoterapii. Candidy nie można było pomylić z niczym innym. Przeźroczysta, postrzępiona plecha wypływająca całymi partiami z jelita w czasie kolejnych czterech zabiegów hydrokolonoterapii. Gdy powiązałam poprawę samopoczucia z tym, co zobaczyłam, wiedziałam, że padłam ofiarą kandydozy.
Przede wszystkim zaczęłam drążyć temat sięgając po dostępne lektury. Książki, które mogę polecić i z których zaczerpnęłam fachowe informacje to napisana ze swadą „Nie daj się zjeść grzybom Candida” Andrzeja Janusa i „Grzyby Candida – przyczyna większości chorób” Ann Borch. Lektury tym bardziej cenne, iż pierwsza napisana przez lekarza medycyny, a druga – przez osobę, której udało się wyleczyć z – uznanego za nieuleczalne – stwardnienia rozsianego, spowodowanego inwazją Candidy.
Staram się popularyzować – w miarę swoich możliwości – informacje na temat skali zagrożenia Candidą, stąd ten tekst, bo temat jest naprawdę ważny i poważny.
Candida albicans jest nieszkodliwym drożdżakiem, występującym w każdym ludzkim organizmie. U zdrowego człowieka zasiedla przewód pokarmowy, błony śluzowe i skórę. Fachowo nazywa się go oganizmem komensalnym, czyli takim, który czerpiąc korzyści z innego organizmu, nie czyni mu szkody ani nie przynosi pożytku. Tak wygląda charakterystyka Candidy w wersji „light”, czyli w przypadku fizjologicznej, niewielkiej ilości tego drobnoustroju w organizmie człowieka.
W sytuacji przerostu Candidy, zamienia się ona w bezwzględnego i bardzo agresywnego pasożyta żywiącego się tkanką żywiciela, wpływającego na rozpad jego komórek, wywołującego wiele poważnych, nie powiązanych ze sobą chorób, takie jak autyzm, stwardnienie rozsiane, depresja, nowotwory. Lista jest naprawdę długa, obejmuje kilkadziesiąt jednostek chorobowych, nieomal z każdej dziedziny medycyny. Atakująca Candida zapuszcza korzenie i zmienia swoją postać z jednokomórkowego drożdżaka na rozwiniętą strukturę grzyba. Niewiarygodne są relacje chirurgów, którzy w trakcie operacji np. serca, natrafiali na splątane zwoje, które okazywały się rozbudowanymi koloniami Candidy.
Bezkarność i skala Candidy może mieć kilka przyczyn. Pierwszą z nich jest niedocenianie tego – zdawało by się – prymitywnego organizmu; prymitywnego, bo – w porównaniu z ciałem człowieka – o nieskomplikowanej – budowie. Ale nie zapominajmy, że historia tego drożdżaka jest nieporównywalnie dłuższa od historii ludzkości; można to zobrazować jak 1-centymetrowy odcinek na 2-metrowej miarce krawieckiej. W tym czasie Candida zdążyła się fantastycznie przystosować do przetrwania w najbardziej niekorzystnych i zmiennych warunkach, wyrobić sobie pamięć i swoistą inteligencję, zaskakującą nawet w erze rozwiniętych technologii.
Przerażać może fakt, iż program akademicki nauczania lekarzy nie obejmuje wiedzy dotyczącej rozpoznawania chorób wywołanych grzybami Candida, stąd nie są oni przygotowani do przeprowadzenia diagnostyki i leczenia schorzeń powodowanych przez te organizmy. Na szczęście skalę problemu zagrożeń Candidą wychwycili dietetycy i naturoterapeuci, którzy toczą batalię o oczyszczanie organizmu, zmianę nawyków żywieniowych, ograniczenie spożycia przetworzonej żywności, cukrów, kawy, alkoholu i – w miarę możliwości – zminimalizowanie przyjmowania antybiotyków, które poprzez zachwianie równowagi flory bakteryjnej przyczyniają się do inwazji Candidy. A wspomnieć należy, że nie mówimy tylko o antybiotykach w formie leków, ale także o tych znajdujących się w mięsie zwierząt hodowlanych.
Wyobraźmy sobie przypadek pacjenta, który zgłasza się do lekarza pierwszego kontaktu z szeregiem dolegliwości ze strony różnych narządów wewnętrznych w postaci alergii skórnej i pokarmowej, suchego kaszlu, zapalenia stawów, zatok, spojówek i narządów płciowych, skarżący się na objawy nerwicy, zaburzenia emocjonalne, bezsenność i chroniczne zmęczenie. Dolegliwości nasilają się, pacjent dostaje skierowanie do odpowiednich specjalistów, którzy nie mogą ustalić przyczyny poszczególnych chorób; kierują pacjenta na kolejne badania, przepisują antybiotyki, które nie działają, a w wielu przypadkach wręcz zaostrzają objawy chorobowe. Błędne koło zamyka się i w końcu pacjent uznawany zostaje za hipochondryka lub za osobę chorą psychicznie. W następstwie zgłasza się do poradni psychiatrycznej, niekiedy kierowany jest do szpitala psychiatrycznego, gdzie otumaniony lekami poddaje się swojemu losowi. Taki czarny scenariusz przytoczył w swojej książce pan Andrzej Janus, tym bardziej przerażający, że bardzo prawdopodobny.
Muszę wspomnieć o jeszcze jednym, wstydliwym i przemilczanym aspekcie walki z Candidą. Pomimo coraz liczniejszych badań i publikacji naukowych na temat epidemiologii grzybic spowodowanych Candidą, wiedza ta nie jest rozpowszechniana w środowisku medycznym. Można domniemywać, że ukrywa się ją celowo, gdyż najczęstszą bezpośrednią przyczyną grzybic jest zaburzenie flory bakteryjnej jelit spowodowane powszechnym stosowaniem antybiotyków i innych preparatów farmaceutycznych. A potężne koncerny nie są zainteresowane zdrowiem społeczeństwa, a czerpaniem jak największych zysków ze sprzedaży leków.
Ostatnio zdałam sobie sprawę, że Candida to niekwestionowana plaga naszej cywilizacji, tym groźniejsza, iż istniejąca w „drugim obiegu”, atakująca z ukrycia, nie usankcjonowana przez naukę i medycynę.
Po raz pierwszy nazwę „Candida” usłyszałam w gabinecie dietetyka w klinice Vimed, gdy opowiedziałam o swoich dolegliwościach w postaci długotrwałego, silnego stresu, chronicznego...
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Ostatnio zdałam sobie sprawę, że Candida to niekwestionowana plaga naszej cywilizacji, tym groźniejsza, iż istniejąca w „drugim obiegu”, atakująca z ukrycia, nie usankcjonowana przez naukę i medycynę.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Po raz pierwszy nazwę „Candida” usłyszałam w gabinecie dietetyka w klinice Vimed, gdy opowiedziałam o swoich dolegliwościach w postaci długotrwałego, silnego stresu, chronicznego zmęczenia, napadowym łaknieniu na słodycze, przymusie picia kawy, nawracających stanach zapalnych pęcherza i zatok, nieregularnych wypróżnieniach. Efekt kuracji nakierowanej na oczyszczenie organizmu z toksyn i niechcianych „lokatorów” zobaczyłam zaś przy pierwszym oczyszczaniu wątroby, a ściślej – podczas zabiegu hydrokolonoterapii. Candidy nie można było pomylić z niczym innym. Przeźroczysta, postrzępiona plecha wypływająca całymi partiami z jelita w czasie kolejnych czterech zabiegów hydrokolonoterapii. Gdy powiązałam poprawę samopoczucia z tym, co zobaczyłam, wiedziałam, że padłam ofiarą kandydozy.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Przede wszystkim zaczęłam drążyć temat sięgając po dostępne lektury. Książki, które mogę polecić i z których zaczerpnęłam fachowe informacje to napisana ze swadą <strong>„Nie daj się zjeść grzybom Candida” Andrzeja Janusa i „Grzyby Candida – przyczyna większości chorób” Ann Borch</strong>. Lektury tym bardziej cenne, iż pierwsza napisana przez lekarza medycyny, a druga – przez osobę, której udało się wyleczyć z – uznanego za nieuleczalne - stwardnienia rozsianego, spowodowanego inwazją Candidy. </span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Staram się popularyzować - w miarę swoich możliwości - informacje na temat skali zagrożenia Candidą, stąd ten tekst, bo temat jest naprawdę ważny i poważny.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;"><em>Candida albicans</em> jest nieszkodliwym drożdżakiem, występującym w każdym ludzkim organizmie. U zdrowego człowieka zasiedla przewód pokarmowy, błony śluzowe i skórę. Fachowo nazywa się go oganizmem komensalnym, czyli takim, który czerpiąc korzyści z innego organizmu, nie czyni mu szkody ani nie przynosi pożytku. Tak wygląda charakterystyka Candidy w wersji „light”, czyli w przypadku fizjologicznej, niewielkiej ilości tego drobnoustroju w organizmie człowieka.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">W sytuacji <strong>przerostu Candidy</strong>, zamienia się ona w bezwzględnego i bardzo <strong>agresywnego pasożyta</strong> żywiącego się tkanką żywiciela, wpływającego na rozpad jego komórek, wywołującego wiele poważnych, nie powiązanych ze sobą chorób, takie jak autyzm, stwardnienie rozsiane, depresja, nowotwory. Lista jest naprawdę długa, obejmuje kilkadziesiąt jednostek chorobowych, nieomal z każdej dziedziny medycyny. <strong>Atakująca Candida zapuszcza korzenie i zmienia swoją postać z jednokomórkowego drożdżaka na rozwiniętą strukturę grzyba. </strong>Niewiarygodne są relacje chirurgów, którzy w trakcie operacji np. serca, natrafiali na splątane zwoje, które okazywały się rozbudowanymi koloniami Candidy.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Bezkarność i skala Candidy może mieć kilka przyczyn. Pierwszą z nich jest niedocenianie tego – zdawało by się - prymitywnego organizmu; prymitywnego, bo - w porównaniu z ciałem człowieka - o nieskomplikowanej - budowie. Ale nie zapominajmy, że historia tego drożdżaka jest nieporównywalnie dłuższa od historii ludzkości; można to zobrazować jak 1-centymetrowy odcinek na 2-metrowej miarce krawieckiej. W tym czasie Candida zdążyła się fantastycznie przystosować do przetrwania w najbardziej niekorzystnych i zmiennych warunkach, wyrobić sobie pamięć i swoistą inteligencję, zaskakującą nawet w erze rozwiniętych technologii.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Przerażać może fakt, iż program akademicki nauczania lekarzy nie obejmuje wiedzy dotyczącej rozpoznawania chorób wywołanych grzybami Candida, stąd nie są oni przygotowani do przeprowadzenia diagnostyki i leczenia schorzeń powodowanych przez te organizmy. Na szczęście skalę problemu zagrożeń Candidą wychwycili dietetycy i naturoterapeuci, którzy toczą batalię o oczyszczanie organizmu, zmianę nawyków żywieniowych, ograniczenie spożycia przetworzonej żywności, cukrów, kawy, alkoholu i – w miarę możliwości – zminimalizowanie przyjmowania antybiotyków, które poprzez zachwianie równowagi flory bakteryjnej przyczyniają się do inwazji Candidy. A wspomnieć należy, że nie mówimy tylko o antybiotykach w formie leków, ale także o tych znajdujących się w mięsie zwierząt hodowlanych.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Wyobraźmy sobie przypadek pacjenta, który zgłasza się do lekarza pierwszego kontaktu z szeregiem dolegliwości ze strony różnych narządów wewnętrznych w postaci alergii skórnej i pokarmowej, suchego kaszlu, zapalenia stawów, zatok, spojówek i narządów płciowych, skarżący się na objawy nerwicy, zaburzenia emocjonalne, bezsenność i chroniczne zmęczenie. Dolegliwości nasilają się, pacjent dostaje skierowanie do odpowiednich specjalistów, którzy nie mogą ustalić przyczyny poszczególnych chorób; kierują pacjenta na kolejne badania, przepisują antybiotyki, które nie działają, a w wielu przypadkach wręcz zaostrzają objawy chorobowe. Błędne koło zamyka się i w końcu pacjent uznawany zostaje za hipochondryka lub za osobę chorą psychicznie. W następstwie zgłasza się do poradni psychiatrycznej, niekiedy kierowany jest do szpitala psychiatrycznego, gdzie otumaniony lekami poddaje się swojemu losowi. Taki czarny scenariusz przytoczył w swojej książce pan Andrzej Janus, tym bardziej przerażający, że bardzo prawdopodobny.</span></p>
<p style="text-align: justify;"><span style="font-size: 12pt;">Muszę wspomnieć o jeszcze jednym, wstydliwym i przemilczanym aspekcie walki z Candidą. Pomimo coraz liczniejszych badań i publikacji naukowych na temat epidemiologii grzybic spowodowanych Candidą, wiedza ta nie jest rozpowszechniana w środowisku medycznym. Można domniemywać, że ukrywa się ją celowo, gdyż najczęstszą bezpośrednią przyczyną grzybic jest zaburzenie flory bakteryjnej jelit spowodowane powszechnym stosowaniem antybiotyków i innych preparatów farmaceutycznych. A potężne koncerny nie są zainteresowane zdrowiem społeczeństwa, a czerpaniem jak największych zysków ze sprzedaży leków.</span></p>
<p style="text-align: right;"><strong><span style="font-size: 12pt;">autor: Marzena Mrozowicz</span></strong></p>
<p style="text-align: left;"> <img class="alignleft wp-image-5354 size-medium" src="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2015/03/nie-daj-sie-zjesc-grzybom-candida-b-iext6203168-211x300.jpg" alt="nie-daj-sie-zjesc-grzybom-candida-b-iext6203168" width="211" height="300" /><img class="alignleft wp-image-5352" src="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2015/03/grzyby-candida-przyczyną-większości-chorób.jpg" alt="grzyby candida przyczyną większości chorób" width="211" height="300" /><a href="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2015/03/nie-daj-sie-zjesc-grzybom-candida-b-iext6203168.jpg"><img class="alignleft wp-image-5353 size-medium" src="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2015/03/Dieta-bez-pszenicy-okl.wst_-196x300.jpg" alt="Dieta bez pszenicy-okl.wst" width="196" height="300" /></a></p>
dariamrozowicz@op.plEditorPruszków Mówi - Obywatelski Portal Publicystyczny
Pruszków Mówi - Obywatelski Portal PublicystycznyDla nas każdy temat jest ważny - Pruszków, Brwinów, Piastów, Komorów, Michałowice, Nadarzyn i Raszynhttp://www.pruszkowmowi.pl2024